Kobieta pod prąd – Baśnie norweskie

Kobieta pod prąd Był sobie pewien mąż, który miał upartą żonę, tak więc nie łatwo mu było z nią żyć. Kompletnie nie dochodzili ze sobą do ładu. Obojętnie co by nie powiedział mąż i czego by nie chciał, żona zawsze była przeciw. Pewnego razu, w letnią niedzielę, postanowili obejść swoje grunty orne, żeby sprawdzić, jak […]

W poszukiwaniu chemicznie wędzonych makreli

(fragment opowiadania) – Za czyj szmal gaworzymy dzisiaj? – usłyszałem lekko bełkotliwy głos, gdy podniosłem słuchawkę. Pytanie było jak najbardziej uzasadnione. Ostatnia nasza rozmowa toczyła się na koszt Zenka, kolej zatem na mnie. Spojrzałem na kopię szwajcarskiego zegara dworcowego wiszącą za mną na ścianie i stwierdziłem, że było już kilka minut po północy. Od pięciu […]

Czym się różni pisarz od pisarza – Notatki na blankietach

„U nas, w Hanowerze, jeżdżą baby na rowerze!” – śpiewano kiedyś w stolicy Dolnej Saksonii. Dziś już nikt tak nie śpiewa. Bicykli mamy tutaj nadal w bród, kobiet i ścieżek rowerowych również nie brakuje, ale śpiewać jakoś się nie chce. Może to wina globalnego oziębienia i strach przed czekającym nas przebiegunowaniem Ziemi. Może tylko słowa […]

Największa w bloku piwnica – Notatki na blankietach

Walenty T. odziedziczył po dziadku długie nogi, po matce dobry słuch, a po sąsiedzie z parteru niebagatelny węch. Jako że nie został ani trójskoczkiem, ani też bocianem, długie nogi nie spełniały ważniejszej roli w jego życiu, służyły mu wyłącznie do tego, aby – jak każdy zjadacz chleba – miał na czym pałętać się po ziemskich […]

Niezła artystka – Notatki na blankietach

Zuzę J. już w przedszkolu określano mianem niezłej artystki, a to z racji tego, że podczas obiadu rzucała ravioli i szpinakiem o ścianę, drąc się przy tym jak nieboskie stworzenie. Pomimo że regularne malowanie ścian dość poważnie obciążało kasę rodzinną, papcio Zuzy J. cierpliwie znosił wyczyny latorośli, gdyż po części sam był niezłym artystą, pracował […]

Przyganiał czulent bigosowi

Ze wspomnień krzaczka porzeczki Przyganiał czulent bigosowi   W naszym ogrodzie mówią, że podobno bigos i czulent wzięli się mocno za łby. Łyżki odrzucili na bok. Na ostro poszło. Na noże i widelce. Rzekomo spierają się o jakąś potrawę, którą bigos poprawił, co bardzo nie spodobało się czulentowi: zarzucił bigosowi, że nie powinien poprawiać, tylko […]

O tym, jak uczyłem się niemieckiego

Ze wspomnień krzaczka porzeczki O tym, jak uczyłem się niemieckiego   Język niemiecki to najcudowniejszy język świata, jeśli ktoś jest suszarką do włosów lub samochodem. W żadnym innym języku nie da się tak pięknie opisać, jak działa nawiew gorący, i co trzeba nacisnąć, żeby puścić w ruch wycieraczkę tylną. Kiedyś zapałałem przemożnym i niewytłumaczalnym uczuciem […]

O niskopiennej krzaczkowatości języka polskiego

Ze wspomnień krzaczka porzeczki  O niskopiennej krzaczkowatości języka polskiego   Niektórzy pytają mnie, czy to prawda, że krzaczki porzeczki potrafią mówić. Wprawdzie pytanie to jest dla mnie nieco dziwne, ale odpowiem na nie: oczywiście, że tak! Wszystkie krzaczki porzeczki, jakie kiedykolwiek poznałem, posiadają organy umożliwiające im mówienie. Co nie znaczy, że zaraz z każdym wdają […]

O tym, jak powstałem ze zdechłych

Ze wspomnień krzaczka porzeczki  O tym, jak powstałem ze zdechłych   Zaprawdę, powiadam wam: nie jest łatwo być krzaczkiem porzeczki. Ale komu na tym świecie jest łatwo? Kilka dni temu wydawało mi się, że wszystko skończone, że strawił mnie ogień wypuszczony z kiszek stolcowych żołnierzy Nowego Roku, przez co stałem się popielatą kupką brzydkich, występnorocznych […]

O tym, jak miałem pojechać, a ziemia zadrżała

Ze wspomnień krzaczka porzeczki O tym, jak miałem pojechać, a ziemia zadrżała   Miałem pojechać na sylwestra, ale nie pojechałem, bo rabarbar się rozchorował. Coś mu poszło na liście. Jakaś żyłka pękła, jakiś niedomóg chwycił za nogi, a rabarbar zległ, zwinąwszy się w rulon na wyrku w ziemiance. Poza tym u nas dzisiaj deszczowo i […]