Krzysztof Maciejewski: Pisząc Lemem po niemiecku

Wolność pachnie waniliąW dziwnych zaprawdę czasach żyjemy, kiedy to najlepsze powieści głównonurtowe piszą autorzy kojarzący się z fantastyką naukową (vide Szczepan Twardoch i Łukasz Orbitowski), a najlepsze utwory science-fiction nierzadko tworzone są przez pisarzy kojarzonych raczej z głównym nurtem prozy. Powieść Dariusza Muszera pt. Homepage Boga dowodzi tej karkołomnej tezy, gdyż najnowsze dzieło mieszkającego w Niemczech Polaka bez wątpienia jest fantastyką. A może to znak, że wszelkie podziały mają dziś mniej więcej tyle samo sensu, co szukanie lewicy i prawicy na politycznym poletku?

Mogę mieć tylko nadzieję, że przynależność gatunkowa książki Homepage Boga nie wpłynie na jej postrzeganie. Bo jest w tej pozycji znacznie więcej, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Na pozór mamy do czynienia z dziwną dystopią – główny bohater, Gepin, żyje w czasach zwanych Epoką Tęczy, w której prawdziwych ludzi prawie już nie ma – zostali zastąpieni przez klony. Ziemię kontrolują przybysze z kosmosu – tajemniczy Niebiescy. Gepin jest jednym z ostatnich, którzy pamiętają czasy nam współczesne i może właśnie dlatego postanawia spisać dzieje swego burzliwego życia. Jak się okazuje, musi zdobyć specjalne pozwolenie na taką działalność. Co więcej, swoje wspomnienia ma spisać w języku niemieckim. To mrugnięcie w stronę czytelnika – Dariusz Muszer naprawdę napisał swoją powieść po niemiecku, a dopiero później przetłumaczył ją na polski…

Życie Gepina jest z pewnością fascynujące – uczestniczy w podziemnej konspiracji, bierze udział w Wojnach o Powietrze, kontaktuje się z duchem swego ojca… A w tle toczy się historia miłosna, upadają kolejne rządy, zaś dziwaczna przyszłość, którą wraz z opowiadającym odkrywamy zaczyna chwilami w tajemniczy sposób komunikować się z naszą prawdziwą teraźniejszością, z lękami człowieka współczesnego. A także z przeżyciem emigracji jako stanu rzeczywistego, ale i stanu umysłu.

Zaiste, w trakcie lektury nasuwały się bardzo często skojarzenia z twórczością Stanisława Lema. Jakbyśmy czytali swoiste połączenie Powrotu z gwiazd z opowieściami Ijona Tichego. Dariusz Muszer jest także ironiczny, przy genialnym wręcz wyczuciu groteski. Owo groteskowe spojrzenie na świat daje znać o sobie w świetnych dialogach. Pisarz lekko wyśmiewa również wszechogarniającą rolę Internetu w życiu człowieka, czego wyrazem jest tytułowa witryna internetowa należąca do Boga. Nie ma tu jednak mowy o jakimś wyszydzaniu religijności, chodzi raczej o czysto socjologiczne ujęcie tematu. Porusza zaś przede wszystkim niebywała wyobraźnia socjologiczna, która pozwala kreślić obrazy panoramiczne przy jednoczesnym zachowaniu spojrzenia jednostkowego na historię. Gepin jawi się trochę jak Zeitgeist.

Nie ma też mowy o nudzie – książkę czyta się z rosnącą fascynacją towarzyszącą wszystkim zwrotom akcji. Językowo powieść jest majstersztykiem, ciekaw jestem, jak wypada w oryginale. Muszę ją polecić wszystkim miłośnikom dobrej lektury.

Papierowe Myśli, 24.12.2013
© Krzysztof Maciejewski